Sprzątanie po lokatorach to trudny temat. Choć oczywiście trafiają się i tacy najemcy, którzy zostawiają po sobie mieszkanie w nienagannym stanie, częściej jednak konfrontacja z kilkumiesięcznymi śladami czyjegoś codziennego życia bywa nieprzyjemna, nieestetyczna, a niekiedy wręcz obrzydliwa. Wybór właściciela dotyczący sprzątania najczęściej sprowadza się do dwóch opcji: albo posprząta sam: będzie długo i mocno nieprzyjemnie albo za sprzątanie zapłaci, wtedy będzie szybciej i mniej boleśnie, ale za to bardzo drogo.
W dzisiejszym wpisie poruszymy kwestię sprzątania mieszkania na wynajem. Jest to trudny aspekt prowadzenia najmu, z którego właściciele mieszkań nie zdają sobie sprawy, aż do wyprowadzki pierwszych lokatorów. Sprzątanie po lokatorach może przypominać opowieści z krypty, dlatego, jeśli jesteś osobą szczególnie wrażliwą, proszę, zastanów się dobrze, czy chcesz przeczytać ten tekst do końca.
Jako biuro nieruchomości podejmujemy współpracę z firmami sprzątającymi. Ostatnio szukaliśmy kolejnego. Zgłosiła się do nas pani Hanna świadcząca usługi kompleksowego sprzątania mieszkań. Podczas rozmowy o warunkach współpracy została zapytana o swoje doświadczenie zawodowe w zakresie sprzątania po lokatorach. Pani Hanna okazała się prawdziwą skarbnicą opowieści grozy.
Kiedy tylko odbieram telefon od klienta i słyszę “sprzątanie po lokatorach”, w ciemno mówię: dwa dni robocze, po 8 godzin dla dwóch pań, dopiero potem ustalam dalsze szczegóły i czasem wycena jeszcze wzrasta.
Sprzątanie po lokatorach – co możemy zastać w mieszkaniu na wynajem?
Nawet “standardowe” sprzątanie po utrzymujących porządek lokatorach to wiele pracy. Każdy kolejny potencjalny najemca bardzo szczegółowo lustruje mieszkanie, oczekuje, że będzie ono czyste i estetyczne. I jest to całkowicie zrozumiałe. Należy sobie zdawać sprawę z faktu, że kilku czy kilkunasto miesięczne mieszkanie w jakimś miejscu, wiąże się z nagromadzeniem licznych śladów.
Zanim wynajmiemy lokum po raz kolejny musimy zajrzeć pod łóżka, pod lodówkę, do wszystkich najciemniejszych zakamarków szafek i szuflad. To na co przymknęlibyśmy oko we własnym domu, w mieszkaniu na wynajem już nie przejdzie. Przy tak gruntownym sprzątaniu zawsze się coś znajdzie, nawet jeśli nasi lokatorzy byli pedantami.
A to optymistyczny wariant, częściej zdarza się, że osoby, którym wynajmujemy mieszkanie, mają gdzieś z tyłu głowy świadomość tymczasowości tej sytuacji. To może dwojako wpływać na ich zachowanie. Po pierwsze, nie dbają o mieszkanie jak o swoje (co ciekawe, o ile meble i sprzęty są jeszcze postrzegane, jako kosztowne elementy wyposażenia, to najbardziej zawsze obrywa się ścianom, a te bywają najdroższe i najbardziej kłopotliwe w naprawie).
Sprzątanie po lokatorach – level hard
Po drugie, lokatorzy mają tendencję do pozostawiania w wynajmowanych mieszkaniach wszystkiego, co jest im niepotrzebne na “nowym” etapie życia. Pół biedy, jeśli jest to fotel niepasujący nam do wystroju, ale w niezłym stanie, ale takie szczęście rzadko się zdarza…
Proszę państwa, co ja w tych mieszkaniach się nie napatrzyłam, to aż trudno uwierzyć… – mówi pani Hanna:
- niepotrzebne ubrania, włącznie z nieupraną bielizną osobistą i skarpetkami, pozostawione w szafach i nie tylko,
- zużyte prezerwatywy pod łóżkami, zużyte podpaski, patyczki do uszu, plastry, szczoteczki do zębów i tipsy,
- przeterminowane kosmetyki i sztuczne włosy,
- jedzenie w lodówce (dobrze, jeśli jest podłączona do prądu),
- poplamiona krwią pościel,
- tony zużytych chusteczek higienicznych,
- kiełkujące ziemniaki i cebule,
- pleśń kwitnąca w garnkach i patelniach oraz słoiki o nieznanej zawartości,
- śnięte rybki gnijące w akwarium,
- kolekcje butelek i puszek po alkoholach,
- pojemniki z petami zalane wodą i tygodniami trzymane na balkonie.
No mówię państwu, jak w horrorze. Raz mi się zdarzyło takie mieszkanie, co lokator jechał do domu na wakacje i, tak jak mu właścicielka powiedziała, wyłączył lodówkę, tylko mięsa z niej wcześniej nie wyjął, a to akurat była czerwcowa fala upałów, sprzątanie kilka dni po jego wyjeździe. To, to mi się do dziś śni po nocach…- kwituje pani Hanna wzdrygając się z obrzydzenia.
Sprzątanie mieszkania na wynajem – sprzątać samemu czy wynająć ekipę
Aby rozstrzygnąć tę kwestię należy najpierw odpowiedzieć sobie na pytania o: czas, pieniądze i samopoczucie.
- Czy mamy dużo czasu i chcemy go zainwestować w samodzielne sprzątanie mieszkania?
- Czy stać nas na zapłacenie dość znacznych stawek za sprzątanie komercyjne?
- Czy mamy w sobie dość siły psychicznej, żeby przejść ten nieprzyjemny proces?
Wiecie państwo, ludzie narzekają, że wyceniamy sprzątanie drogo, ale nie mogę brać mniej, bo to bardzo dużo pracy, a życie mnie nauczyło, że właściciele mieszkań na wynajem nieraz wstydzą się powiedzieć, co zastali na miejscu – relacjonuje pani Hanna, a po chwili dodaje – A czasem mi mówią, że zapłacą każde pieniądze, bo jak patrzą na dewastację ich wychuchanego mieszkania, to im się łzy do oczu cisną. To trudne jest, właściciele odbierają to bardzo osobiście.
Sprzątanie po lokatorach – kiedy nie mamy wyboru
Najlepiej jest wtedy, gdy możemy spokojnie przeanalizować wszystkie za i przeciw, i podjąć najbardziej odpowiednia dla nas decyzję. Niestety zdarza się i tak, że na luksus wyboru nie możemy sobie pozwolić. Są okresy kiedy o usługi sprzątania jest bardzo trudno i trzeba ustawiać się w długiej kolejce (na przykład w okresie przedświątecznym lub po końcu roku akademickiego). Taki przestój to dla właścicieli strata, bo zależy im na jak najszybszym ponownym ogłoszeniu swojej oferty. W takiej sytuacji nie ma rady, trzeba zakasać rękawy i wziąć się do roboty samemu.
Może się też okazać, że sprzątanie to strata czasu i pieniędzy.
Ja czasem jak przyjeżdżam do mieszkania to mówię właścicielom, tych zapuszczonych mebli kuchennych to nie ma co skrobać, bo strata czasu, a i efekt żaden, lepiej wymienić. Nie często tak jest, ale się zdarza – zamyśla się pani Hanna – albo ściany, jak dobra zmywalna farba jest, to można umyć, około 8 godzin zabiera, ale warto. Ale jak jakaś najtańsza, że paznokciem poskrobiesz to do betonu schodzi, to nawet szkoda zachodu!
Podsumowanie
Sprzątanie po lokatorach to absolutnie niezbędna rzecz w przypadku mieszkania na wynajem. Lokum, nawet w najwyższym standardzie, nie znajdzie najemców, jeśli będzie w nim brudno, a wszędzie walają się pamiątki po poprzednich mieszkańcach. Jest to rzecz od, której nie uciekniemy, należy jednak pamiętać, że nie jest ona rzeczą łatwą, i w aspekcie technicznym, i w emocjonalnym. Przykre przeżycia związane ze sprzątaniem wynajmowanego mieszkania, może skutecznie zniechęcić właścicieli do tej formy zarobkowania. Z kolei płacenie za sprzątanie komercyjne to spore, powtarzające się, obciążenie finansowe, a jeśli trafimy na nieprofesjonalną firmę sprzątającą może się okazać, że tracimy dwa razy.
Zawarcie umowy o administrowanie mieszkaniem pod wynajem z doświadczoną agencją nieruchomości wydaje się być dobrym rozwiązaniem, żeby uniknąć kłopotów. Odpowiedzialność za utrzymywanie lokalu w dobrym stanie spada wtedy na agenta, który ma dobre rozeznanie w rynku firm sprzątających, a z racji na stałą współpracę i częste zlecania, może liczyć na zniżki i szybką realizację usługi. Z kolei właściciele nie są narażani na rozdzierające serce widoki zdewastowanego mieszkania oraz długotrwałego brnięcia przez najintymniejsze sfery życia swoich, byłych już, lokatorów. Biznes się kręci i wszyscy śpią spokojnie.
Dysponujesz mieszkaniem lub domem do wynajęcia?
Skontaktuje się z nami. Pomożemy Ci bezpiecznie i w dobrych warunkach wynająć.