Wynajem mieszkania. Biznes czy pensja dla panien, czyli uczennice, studentki i ich rodzice

Wynajem mieszkania to dla jego właściciela okazja do zdobycia najróżniejszych doświadczeń. Zdarza się, że zaczyna się zastanawiać, co do swojej roli w całym tym przedsięwzięciu. Zdawać by się mogło, że zasady są proste, a relacja biznesowa. Jednak wielu najemców oczekuje od właścicieli zajmowanych przez siebie mieszkań dużo dużo więcej… Taka sytuacja zdarzyła się mojej bliskiej znajomej. Zadzwoniłam do niej, żeby dowiedzieć się, jak udała jej się ważna rodzinna uroczystość. Przyjęcie było organizowane u niej w domu, dlatego jako gospodyni odczuwała szczególną odpowiedzialność:

Miło, że dzwonisz. Sama impreza świetnie, ale tak się wkurzyłam, że nie masz pojęcia – w głosie Krysi wyraźnie było słychać nerwowe wibracje

Ale czym? – spytałam zaniepokojona – coś nie tak z jedzeniem?

E tam, jedzenie było pierwsza klasa, tylko te moje lokatorki!

 

Kiedy Krysia dała już upust swojej irytacji  i nieco ochłonęła opowiedziała mi, co się wydarzyło.

Młodzi lokatorzy czy  podpisujący umowę najmu rodzice, z kim rozmawiać?

Od kilku miesięcy wynajmowała mieszkanie uczennicom szkół średnich. Początkowo uważała, że to bardzo dobre rozwiązanie. Dziewczyny sprawiały wrażenie spokojnych i dobrze ułożonych. Jako, że były niepełnoletnie umowę podpisała matka jednej z nich, taki wymóg formalny. Krystyna była jednak zdania, że człowiek nastoletni, niedługo przed maturą, jest już dorosły i odpowiedzialny. Dlatego starała się traktować swoje lokatorki, tak jak wszystkich dorosłych najemców. Zwłaszcza, że to one, a nie ich rodzice, urzędowały w mieszkaniu. Niestety podejście Krysi nie zdało egzaminu.

 

Dorosłość dziewcząt objawiała się głównie w oburzeniu, że ktoś przerywa ich ważne zajęcia. Bywało więc, że Krysia spędza kilka dni wydzwaniając w sprawie niezapłaconego czynszu, do każdej z czterech lokatorek, żeby na koniec usłyszeć oburzone “Proszę pani ja nie mam czasu, ja lekcje mam!”. Kiedy przekazała dziewczętom numer do sprawdzonego hydraulika, który miał przyjrzeć się wyciekowi z kabiny prysznicowej, żadna nie wiedziała, jak z niego skorzystać.

Dwie dziewczyny stoja na balkonie i patrzą w niebo

Chcąc nie chcąc, Krysia uznała, że się pomyliła, ale o mieszkanie zadbać trzeba. Postanowiła, że zacznie załatwiać wszelkie sprawy ze “stroną umowy”, czyli matką jednej z dziewcząt. Niestety na tym polu też nie odniosła sukcesu. Pani Jaroszek wyraźnie oczekiwała, że Krysia zadba o “moje dziewczynki” – małe zagubione i od domu daleko.

 

Zdeklarowała wprawdzie, że przekaże “moim dziewczynkom”, żeby zrobiły coś w sprawie łazienki. Niestety komunikat albo nie dotarł, albo nie odniósł skutku. Krysia musiała umówić hydraulika sama. Ustalenie, kiedy mógłby przyjść, żeby zastać kogoś w domu, było nie lada wyczynem, ale w końcu się udało. I na ustaleniu się skończyło, bo kiedy fachowiec zjawił się w umówionym dniu i godzinie zastał drzwi zamknięte. Lokatorki okazały się zbyt zajęte, aby odbierać telefony. Poinformowana o sprawie pani Jaroszek ubolewała nad dużym obciążeniem nauką młodzieży szkolnej oraz wyrażała oczekiwanie zaopiekowania się “moimi dziewczynkami”, którego to “zaopiekowania” miałby dokonać Krysia.

 

Wynajem mieszkania to nie hotel – czego nie mogą oczekiwać lokatorzy

 

Krysia znalazła się na styku dwóch światów. Z jednej strony były jej lokatorki ostentacyjnie korzystające ze swojej swobody (alkohol, prezerwatywy ani osoby w negliżu nie były ukrywane nawet, gdy Krysia przychodziła po czynsz) odmawiając przyjęcia na siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności. Z drugiej strony pani Jaroszek nieustannie drżąca o swoje niewinne pisklęta. Niestety mieszkańcy, żadnego ze światów nie chcieli współpracować i łączyło ich głównie oczekiwanie, że to Krysia wszystkim się zajmie.

Sytuacja stawała się dla mojej znajomej coraz bardziej uciążliwa, ale zawsze oddzielała sprawy biznesowe od życia prywatnego i w tym ostatnim znajdowała cichą przystań, aż do tej ostatniej niedzieli, od której zaczęła się nasza opowieść.

Na godzinę przed rozpoczęciem uroczystego przyjęcia rozdzwonił się telefon:

Dzień dobry tu Jaroszek, bo jest taka sprawa, bo moja córcia wyjechała z domu i nie zabrała kluczy do stancji.

Tak? – zapytała skonfundowana Krysia.

No trzeba jej otworzyć.

 

Krysia ani myślała robić cokolwiek w tej sprawie, ale jako człowiek kulturalny i ugodowy uznała, że należy nakreślić własną sytuację.

  • Bardzo mi przykro, ale za godzinę przychodzą do mnie goście.
  • O, to akurat zdąży pani jeszcze podskoczyć.


Widok na małe mieszkanie, na pierwszym planie schody, dalej wieszak z kapeluszami, jadalnia, w głEbi okno

W Krystynie coś się zagotowało, ale wzięła głęboki oddech i postanowiła dać jeszcze jedna szansę swojej wierze w ludzi.


Nawet, gdyby ta godzina była wystarczająca, to jestem sama z małym dzieckiem, mieszkam pod miastem, a jestem bez samochodu. Nie ma szans, żebym gdziekolwiek “podskoczyła”

No jak pani tak stawia sprawę, to Marlenka będzie musiała wziąć taksówkę i podjechać – obruszyła się pani Jaroszek – w końcu nie będzie czekać dwie godziny, aż Wikunia zjedzie na stancję.

Ale dlaczego nie może zaczekać? Jest kwiecień, 12 stopni na plusie, jasno, środek dnia, a w centrum otwarte kawiarnie.

No wie pani?! Dziecko ma czekać, samo, na dworze! –  sapnęła pani Jaroszek i rozłączyła się.

 

Krysi opadły ręce. Sytuacji nie poprawił fakt, że przeprosiwszy gości musiała wyjść z rodzinnej imprezy i wydać lokatorce własny komplet kluczy. Nie powstrzymała się przed powiedzeniem dziewczynie, co na ten temat myśli. Następnego dnia porozmawiała również z panią Jaroszek, której postanowiła przypomnieć, że wynajem mieszkania to jednak biznes, a nie prowadzenie pensji dla panien.

 

Podsumowanie

Przypadek Krysi nie jest odosobniony. Z długiej praktyki zawodowej wiem, że lokatorzy często oczekują od właścicieli mieszkań kompleksowej obsługi, a przypadki wzywania wynajmującego do wymiany żarówki naprawdę się zdarzają. Często rodzice młodych ludzi szukają we właścicielach wynajmowanych mieszkań troskliwych opiekunów dla swoich prawie dorosłych dzieci, zapominając, że wynajem mieszkania jest dla właściciela taką samą działalnością biznesową, jak każda inna. Wynajmujący odpowiadają za dobry stan mieszkania i wszystko, co się z nim wiąże, ale nie będą poświęcać prywatnego czasu na zajmowanie się życiem najemców.

Dobrym rozwiązaniem, tego problemu, jest powierzenie administrowania wynajmowanym mieszkaniem biuru nieruchomości. Najemcy w kontakcie z firmą zewnętrzną, mającą swoje biuro i określone godziny pracy, zazwyczaj powściągają swoje wybujałe oczekiwania. Podobnie działa bycie jednym z wielu klientów biura. Krysia zwierzyła mi się, że ostatnia sytuacja bardzo wytrąciła ją z równowagi, a ponieważ chce uniknąć tego typu przykrości w przyszłości, poważnie rozważa podpisanie ze mną umowy. Jeśli i Ty się nad zastanawiasz zapraszam do kontaktu. 

 

Dysponujesz mieszkaniem lub domem do wynajęcia?

Skontaktuje się z nami. Pomożemy Ci bezpiecznie i w dobrych warunkach wynająć.

Włącz
Włącz

Anna Stojko

Nowoczesny Pośrednik w obrocie nieruchomościami Lublin, Łęczna, Włodawa, Zamość, Zwierzyniec.

Jestem Pośrednikiem w obrocie nieruchomościami z ponad 20 letnim doświadczeniem w branży. Od ponad 20 lat prowadzę własne biuro nieruchomości. Specjalizuje się w sprzedaży mieszkań, domów działek, a w szczególności obiektów komercyjnych na terenie Zamościa i okolic. Posiadam doświadczenie w pozyskiwaniu terenów inwestycyjnych pod obiekty wielkopowierzchniowe. „Dzień bez uśmiechu jest dniem straconym„